Wesoły Wieszak #3
Wszystko zaczęło się od impulsu. Pod koniec zeszłego roku mąż polecił mi Pinterest, gdzie oprócz zdjęć mody i architektury lubiłam przeglądać tablice z cytatami. "Za rok od teraz będziesz żałowała, że nie zaczęłaś dzisiaj". Ten szczególnie mi się spodobał i gdy pokazałam go mężowi, zapytał "No to kiedy w końcu założysz tego bloga?".
I to był ten moment! Dotarło do mnie - po co marnować rok, zresztą nie pierwszy, a kolejny, skoro przez rok można tak wiele zdziałać. Jeszcze tego samego dnia zalogowałam się na blogspot. No i tak pojawiło się Minimalissmo...
Ale nie ma co ukrywać, że z impulsem do działania spóźniłam się o dobre kilka lat. Przecież modą nie interesuję się od wczoraj. Z drugiej strony, jak się robi coś dla przyjemności, z pasji, to nieważne kiedy się zaczyna - nigdy nie jest za późno. Także, nie przejmuję się. Póki co zapału mi nie brakuje. Chociaż wczoraj dotarła do mojej świadomości szokująca statystyka - w ciągu roku wartałoby pokazać około 80-100 stylizacji (średnio 2 w tygodniu). Nawet nie chcę tego mnożyć przez ilość godzin poświęconych na sesje, tekst, wybór zdjęć... Lepiej nie myśleć. Za to w notatniku spisałam sobie pomysły na kolejne stylizacje - wyszło 37, kilka dzięki sprzyjającej pogodzie już zostało zrealizowanych i czeka w kolejce do publikacji :)
Czy nie skończę jak bohaterka mojej scenki humorystycznej? Wiele jest w sieci blogów, które po kilku wpisach zakończyły żywot. Brak czasu, weny, zmiana zainteresowań. Powodów może być wiele. Ja życzę sobie, żebym za rok, dwa i pięć mogła dzielić się z Wami moją pasją. Komponowanie stylizacji, przeglądanie szaf, wyłapywanie sklepach ciekawych rzeczy, a później wybór miejscówki, robienie zdjęć i wybieranie najlepszych - sprawia mi dużą przyjemność. I na razie znajduję na to czas. Mam nadzieję, że tak pozostanie i nie założę bloga o gotowaniu. Nieee, mi to akurat nie grozi :)
Wspomniany Pin motywujący do działania -> klik
Za wszystkie odwiedziny i komentarze bardzo dziękuję, są dla mnie motywacją do dalszego działania. Jeśli spodoba Ci się mój blog, nie wahaj się zaobserwować :) Odwdzięczam się za każdą obserwację, proszę tylko o stosowne info w komentarzu.
❤ ❤ ❤
7 komentarze
U mnie było w sumie podobnie. Już dawno chciałam to zrobić, jakieś 5 lat temu i żałuję, że nie zrobiłam tego, ale... wstydziłam się. Jestem z małego miasta i w tamtych czasach w gimnazjum, później szkole średniej mogłabym mieć przechlapane. W liceum zaczęłam prowadzić lookbooka, to już było coś, ale nie dodałam tam szczególnie dużo stylizacji. No i stało się, jakieś 2,5 roku temu poznałam faceta, który 1,5 roku temu popchnął mnie do działania. :P Jest psychologiem, nagadał mi tak, że przewartościowałam swoje wstydzenie się. :P Z rodzinnego miasta się wyprowadziłam, ale podobno wszyscy teraz mnie tam znają... :D Chwilami kiedy przyjadę jest trochę dziwnie, ale staram się nie przejmować spojrzeniami :D
OdpowiedzUsuńNo to okazuje się, że bez naszych facetów połowa "babskich blogów" by nie istniała :), bo albo są fotografami, albo są pomocni przy HTML, albo tak jak piszesz są dobrymi psychologami i motywują do działania.
Usuńjak to mówi przysłowie co ma wisieć, nie utonie ;)
OdpowiedzUsuńDobre:)
UsuńReally interesting post...thx for sharing! xx
OdpowiedzUsuńProwadzenie bloga też jest wyzwaniem :D
OdpowiedzUsuńNawet nie sądziłam, że aż tak absorbującym, ale też całkiem przyjemnym wyzwaniem :D
Usuń